Posted in

Zebrać podejrzanych

poniedziałek, 25 czerwca 2012 14:40

Chcąc dokonać jakiejkolwiek zmiany w swoim życiu, najpierw trzeba mieć plan. A przynajmniej planik. Moim mini-planikiem będzie lista rzeczy, które są ważne i nad którymi chciałabym popracować. Czuję, że muszę zgromadzić podejrzanych i przyjrzeć im się po kolei: który jest największą piętą Achillesową, który leży ugorem, nieruszany od dawna, który stanowi największy priorytet.
Oto i lista, kolejność raczej przypadkowa:


 1. Książki
  
Uwielbiam czytać. Moim problemem jest jednak to, że rzadko trafiam na książkę, która mnie wciągnie, przyszpili i zatrzyma do ostatniej strony. Szybko się nudzę, zaczynam kolejną, nie kończąc poprzedniej i tak to czytanie się ciągnie… tygodniami… miesiącami. Wytrwałość jest kluczem do sukcesu. A motywacją będzie możliwość zamieszczania krótkich recenzji tu na blogu. Nawet jeśli książka mi się nie do końca spodoba, zawsze będzie można ją obsmarować. ;)

2. Języki obce

Zaczyna robić się poważniej. Mam wrażenie, że z nauką języków obcych jest jak z zajmowaniem się kilkoma ruchliwymi szczeniakami – jednego upilnujesz, ale drugi zdąży nasikać do kapci, a kiedy karmisz trzeciego, czwarty poobgryza ci kabelki. Moje języki przedstawiają się następująco:

  • angielski – certyfikat na poziomie C1. Angielski leży trochę przykurzony. Przez lipiec uczęszczam (z małą ochotą) na kurs. 

  • francuski – certyfikat na poziomie C1. Zaczynam podejrzewać, że niedługo całkiem zapomnę jak się mówi i pisze. :(  
  • rosyjski – poziom A2. Czuję, że walę głową w mur i nigdy nie przebiję się do poziomu komunikatywnego, język sprawia mi sporo trudności. Mam osobę, która bardzo mnie motywuje do nauki i chętnie pomaga, dlatego gdybym się bardziej przyłożyła, miałabym o wiele lepsze efekty.
  • portugalski – w powijakach. Nauka sprawia mi dużą przyjemność i jest łatwa, ale brakowało mi motywacji. We wrześniu jadę do Portugalii i chciałabym móc się porozumieć przynajmniej w podstawowym zakresie.
3. Wygląd
  
Z dbaniem o wygląd mam ogromny kłopot.

Brakuje mi czasu na regularną pielęgnację, włos mam w nieładzie, a paznokcie niepomalowane.

Brakuje mi czasu i chęci na zakupy. Nie lubię chodzić po sklepach. Męczy mnie tłum i nadmiar wyboru.

Uprawiam też za mało sportu. Mam możliwość uczęszczania do setek warszawskich fitness clubów dzięki firmowemu karnetowi, ale tego nie robię. W czerwcu uprawiałam sport tylko trzy razy! Motywacja potrzebna natychmiast.

4. Publicystyka

Blog to nie jedyne miejsce w sieci, gdzie można zobaczyć moją pisaninę. :) Piszę też „branżowe” artykuły, które ukazują się pod moim imieniem i nazwiskiem na pewnym portalu. Każdy taki tekst wymaga ode mnie sporo czasu, poszukiwań i dopieszczania, stąd łatwo zgadnąć, że nie pojawiają się one za często. Z drugiej strony tworzenie artykułu zawsze przynosi mi dużo satysfakcji, dlatego koniecznie chciałabym pisać więcej. Najbliższy termin na oddanie gotowego tekstu nadciąga wielkimi krokami.

5. Kultura
  
Wydaje mi się ważne, aby przynajmniej raz na jakiś czas poobcować z kulturą trochę wyższą od tej popularnej. :) Zobaczyć sztukę, wysłuchać koncertu lub opery, obejrzeć wystawę. Żyję w mieście, które oferuje stały i niekosztowny dostęp do kultury, a tak mało z tego korzystam. Mam żal do siebie, że nie umiem się zmobilizować np. do odwiedzenia w czwartek Zachęty – kiedy wstęp jest darmowy. Wynika to też pewnie z faktu, że trudno znaleźć towarzysza na takie wyjścia – każdy jest zabiegany, ma już jakieś plany, mnie samej opada motywacja i tak zamierzenia jakoś się rozmywają. Czas sobie o nich przypomnieć i realizować. :)

6. Wczesne wstawanie

Dlaczego ktokolwiek o zdrowych zmysłach miałby chcieć wstawać o piątej rano? Otóż podejrzewam u siebie głęboko ukrytą skowronkowatość, zamaskowaną przez wiele lat sowienia. W zeszłym roku, w lecie, udało mi się przestawić na tryb poranny (spałam od 21.30 do 5.00) i te wczesne godziny spędzałam bardzo produktywnie. Pisałam, czytałam, robiłam gimnastykę albo chociażby malowałam paznokcie. Szkoda mi było czasu na siedzenie w internecie, skoro już udało mi się wstać. A teraz? Przychodzę zmęczona po pracy i popracowych zajęciach (rzadko mi się zdarza wracać prosto do domu). Jedyne, na co mam siłę to forum, trochę blogów, facebook i jakieś głupie stronki typu kwejk na odstresowanie. Nie wiadomo kiedy robi się 24.00, a ja znowu mam poczucie zmarnowanego wieczoru. Koniec z tym.


No dobrze. Najważniejsze rzeczy chyba są. Mnóstwo mniejszych, trochę mniej ważnych obszarów, w których chciałabym wprowadzić zmiany (oszczędzanie, wypady za miasto, dieta, konferencje itd.) na razie odpuszczam. Przyjdzie i na nie czas, ale na razie chcę rozpoznać i skupić się na priorytetach. Ta lista jest przede wszystkim dla mnie, ale sądzę, że prędzej czy później każdemu przydałaby się podobna inwentaryzacja.

Comments

Viv

Witaj, trafiłam na twój blog trochę przypadkowo, ale bardzo mi się podoba to jak i o czym piszesz - będę wpadać częściej :)

Ale do rzeczy - mam bardzo podobne problemy do tych opisanych w poście. Pozaczynałam naukę kilku języków, plus angielski,który kiedyś był znany mi bardzo dobrze, a obecnie zrobił się niedbały i trochę prymitywny. Podobnie z kulturą - od dwóch lat nie byłam w teatrze, bo jakoś ciężko się wybrać, nie ma z kim, trudno dograć terminy. Ofertę muzealną znam trochę lepiej z racji zawodu, ale też nie mam czasu wybrać się by z nią poobcować - tylko mknę przez wystawę.

Natomiast jeśli chodzi o książki, to polecam wybrać jeden z serwisów rekomendujących książki - może akurat tobie zacznie podpowiadać pozycje, które idealnie wpasują się w twój gust. Poza tym, warto przeglądnąć blogi książkowe i wytypować osoby, które mają podobny gust do twojego - dzięki temu masz duże prawdopodobieństwo, że książka ci się spodoba (a nie tylko recenzja). Odkąd czytam blogi regularnie (około 1,5 roku), trafiłam tylko na jedną, dwie słabe książki.

Na koniec jeszcze parę słów o urodzie, bo dokładnie taki sam kłopot miałam jeszcze do niedawna. Ale pewnego dnia wzięłam się za siebie, dokonałam gruntownego odgruzowania (fryzjer, paznokcie, stopy, itd.) a teraz codziennie poświęcam czas tylko na jedną część ciała - raz maluję paznokcie, raz nałożę balsam, raz odżywkę na włosy. Może nie jest to szczyt wyrafinowania, ale tym sposobem przynajmniej raz w tygodniu każdy fragment ciała zyskuje moją uwagę, co jest lepsze niż nic, a z drugiej strony wykonywanie tych wszystkich czynności codziennie zajmuje masę czasu i energii. Co do ciuchów, to znalazłam jeden sklep, gdzie praktycznie wszystko mi się podoba i na mnie pasuje, wiem już, który jest mój rozmiar w ich numeracji, i kiedy potrzebuję nowy ciuch - wpadam, biorę co potrzebuję, czasem nawet nie mierzę, płacę i wychodzę. 10 min. i z głowy.

Oj, strasznie się rozpisałam, ale może któraś z tych rad okaże się przydatna?

Pozdrawiam serdecznie!

Sana

Oj, dopiero teraz przeczytałam Twój komentarz, bardzo za niego dziękuję. :)

Co do blogów ksiązkowych, to odkryłam je już... ze trzy-cztery lata temu, kiedy ta część blogosfery dopiero się rozwijała. Byłam na nich bardzo częstym gosciem, co doprowadziło mnie do szału zakupowego - moja lista "must read" wydłużała się w nieskończoność. Doszło do tego, że większość książek w mojej biblioteczce mam... nieprzeczytanych. :(

Ostatnimi czasy, kiedy blogów naprawde jest sporo, konkurencja większa i - niestety - współpraca z wydawnictwami coraz powszedniejsza, blogów książkowych nie czytam tak dużo. Trudno wygrzebać jakąś perełke, bo dziewczyny starają się przeczytać nowości wydawnicze przesyłane im do recenzji i np. za klasykę biorą się rzadko.

Kurcze, chyba kiedys strzelę posta na ten temat. ;)

Ale, niemniej, korzystam z nich nadal, mam nawet kilka na blogrollu. :)

Co do pielęgnacji i ubrań - staram się robić właśnie to, co Ty. :) Kiedyś moim "ulubionym" sklepem był Reserved - dosłownie wpadałam, kupowałam kilka rzeczy na raz i do widzenia. Ale ostatnio zauważyłam, że jakość ich ubrań jest bardzo średnia. :/ Trudno jest znaleźć sklep, który robi ubrania "pod mój gust", jest stosunkowo tani i jeszcze ma wytrzymałe rzeczy. Cały czas szukam...

Viv

Dopiero po napisaniu komentarza popatrzyłam "na bloki" i zobaczyłam, że zaglądasz na blogi książkowe :) Masz rację co do współpracy z wydawnictwami - jest kilka blogerek którym ufam, ale co do większości zastanawiam się, czy faktycznie im się dana książka o gotowaniu na parze podobała, czy nie wypadało skrytykować. Jest kilka miejsc, które odwiedzam, bo lubię, jak te osoby piszą. Ale nie zawsze ich gust zgadza się z moim - dlatego dobrze wybrać kilka takich, za których rekomendacjami idę w ciemno. :)

Ja od kilku lat kupuje praktycznie tylko w Pretty Girl - nazwa, moim zdaniem, głupawa, ale to jest dokładnie mój styl, choć z jakością bywa różne. Ale ceny za to przystępne, więc coś za coś.

Leave Comment

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...